4 czerwca 2011 r. Jedziemy do krainy położonej w Rudawach Janowickich na Przełęcz Rędzińską.
Busik dzielnie pokonuje wzniesienie, pnie się do góry zakrętami, przed nami „nasza góra”. Mega góra widoki jak z bajki, zielono i kolorowo wszystko kwitnie, pachnie. Fioletowe łubiny, żółte jaskry i jakieś duże kwiaty, po które przyjedziemy jesienią.
Cisza wokół tylko my i Rudawy Janowickie. Stromy zjazd w dół. Przy drodze pojedyncze domki. Mijamy czynny kamieniołom, i schronisko już całkowicie rozebrane i zrównane z ziemią. Przejeżdżamy obok siedziby Krisznowców.
Malowniczą drogą jedziemy do Kamiennej Góry położonej na wzniesieniach, dalej do Krzeszowa do Sanktuarium. Ogromny obiekt z klasztorem robi wrażenie. Wszystko wyremontowane, wymalowane, lśni złotem. W knajpce przy parkingu w towarzystwie śpiewającego kanarka w klatce jemy obiad.
Po upalnym dniu zbiera się na burzę. Ale my nie rezygnujemy z dalszej trasy, jedziemy do Blokowa na zamek i na wieżę zamkową. Wracamy do domu mijając Pszenno-żytnie zielone pola. Sudety są przepiękne takie magiczne wprost. Jesteś sam na sam z przyrodą, zabytkami, ruinami i dotąd nie odkrytymi zagadkami. Nikt nie wchodzi ci w drogę, nie mijasz setki nieznanych osób. Po prostu jesteś sam na sam z wulkanami, które dymiły tutaj kilka milionów lat temu. Czy to można sobie tak po prostu wyobrazić ?